Napisałam go już dawno, ale mialam 'lekkie' problemy z korektą - pisałam jeden dzień, poprawiałam błędy pięć razy dłużej. I nadal nie jest idealnie, ale ujdzie /Caxi
Robin
Robin
Opadam na twarde krzesło w ciemnym gabinecie Batmana. On sam stoi do mnie tyłem, wystukując palcami nieznaną melodię. Jest ciemno i duszno, a pokój wygląda raczej na kryjówkę przestępcy niż najsłynniejszego superbohatera.
- Więc z czym do mnie przychodzisz? - pyta spokojnie - Bo raczej nie z rodzinnymi odwiedzinami.
- Potrzebujemy pomocy Ligi. Mamy lokalizację kryjówki, w której być może ukrywana jest Raven - odpowiadam nie podnosząc na niego wzroku.
- Chcieliście nie być uważani za grupę dzieciaków, a za pierwszą niezależną od Ligi grupę superbohaterów - przerywa wygrywanie palcami melodii - a teraz zwracacie się o pomoc?
- Każdy czasem potrzebuje pomocy.
- Przecież Wam się uda, a ty o tym dobrze wiesz.
- Nie zamierzam narażać drużyny na tak wielkie ryzyko, jedynie z waszą pomocą mogę to zrobić - syczę cierpko przez suche usta.
- Możesz popytać w Lidze Młodych, może Flash pomoże? Albo Zatanna, przecież miała od zawsze do Ciebie słabość.
- Czyli nam nie pomożesz ani sam nie załatwisz pomocy?
- Nie. Mam własne kłopoty, na przykład ostatnio w mieście pojawił się przestępca kryjący się pod tym samym pseudonimem co przed latami Joker. Ja również mogę potrzebować pomocy, więc nie zamierzam zajmować się problemami młodych ludzi równie niezależnych co wy.
- Do widzenia, Bruce - mówię, wstaję i wychodzę. Przed drzwiami odwracam się i ostatni raz omiatam wzrokiem pomieszczenie - Zmieniłeś się.
***
Gdy jadę nowiutką autostradą do Jump City, myślę o zmianie Batmana i o tym, jak uwolnić Raven. Dlaczego on taki jest? Kiedyś potrafił okazać mi serce, kochał mnie. A teraz... Tak nagle po prostu się zmienił? Śmierć Jasona nie jest wyjaśnieniem, nigdy nie była.
Jak wyciągnąć Raven z ich szponów? Co jej zrobili? Już widzę w myślach jej wymizernowaną twarz, wychudłą sylwetkę. A może nie żyje. Ta myśl nie przyprawia mnie o ból głowy tak jak kiedyś. Śmierć jest lepsza niż znęcanie się, zawsze była. Cieszę się, że Gwiazdce nic nie jest, że zaraz wrócę i ją zobaczę. Odkąd Rav zniknęła, martwię się o resztę (a przede wszystkim Star) bardziej niż zwykle.
Wreszcie widzę wysokie wieżowce kochanego miasta, zwalniam na terenie zabudowanym. Po piętnastu minutach wjeżdżam do tunelu poprowadzonego pod zatoką do naszej wieży. Zostawiam motocykl w garażu, zdejmuję przemoczony kask, wycieram go jakąś szmatką wziętą z samochodu Cyborga.
Muszę dowiedzieć się więcej o ich szefie. Jak on był? Deathstroke. Wchodzę do windy, obmyślając dosyć zwariowany plan, a za razem jedyne co mi przychodzi do głowy. Nie wyśpię się tej nocy. Patrzę na zegarek, jest 22:30. Wjeżdżam do salonu, gdzie siedzą wszyscy, przebrani już w piżamy. Wszyscy oprócz KF. Gdy tylko wchodzę do pokoju, moja drużyna odwraca do mnie głowy. Gwiazdka podlatuje i niespodziewanie rzuca mi się na szyję. Z początku jestem zaskoczony, a potem odwzajemniam uścisk.
- Dobrze, że chociaż ty wróciłeś - mruczy dziewczyna, po czym 'odrywa' się ode mnie i siada na swoim miejscu na kanapie. Wskazuje mi miejsce obok.
- Gdzie jest KF? - pytam zaniepokojony.
- Nie wiadomo - odpowiada Cyborg - Wyszedł chwilę po tobie, nie mówił po co. Nie odbiera, a komunikator zostawił w pokoju.
- Nie możesz namierzyć jego telefonu?
- Wyłączony.
- Pewnie jest na randce i nie chce, żebyśmy mu przeszkadzali - chichocze nerwowo Bestia, ale widać, że martwi się równie mocno jak my.
- Powiadomcie mnie gdy wróci - udaję, że ziewam - Jestem zmęczony tym dniem, muszę iść spać.
- Ty i spać? - Gar podnosi pytająco brew. Reszta również wyglada na zdziwioną.
- Każdy kiedyś musi się wyspać.
Wyszedłem z salonu z mieszanymi uczuciami. Nie mogę ich mieszać w to, co zamierzam teraz zrobić, nieważne jak bardzo tego pragnę. Potrzebujemy informacji, a ja – Dick Grayson, znany połowie Ameryki jako ‘ten dobry’ nie mogę ich zdobyć. Potrzebuję pomocy. Pomocy maszyny do szycia, która już od dawna leży nieużywana w piwnicy.
***
Alarm. Mogłem się tego spodziewać, gdy tylko kończę majstrowanie przy ostatniej rzeczy, jakiś przestępca ubzdurał sobie atak. Patrzę na zegarek, jest w pół do piątej. Biegnę do salonu, dopiero teraz odczuwając skutki siedzenia przez kilka godzin bez ruchu nogami. W pokoju jest Bestia, który – jak się okazuje – sam włączył alarm i Kid Flash. Na widok Wally’ego oddycham z ulgą.
- Dobrze, że już wróciłeś – mówię spokojnie
- A co? Myślałeś, że zwołali alarm, bo kolejny członek drużyny zaginął? – wyszczerza się, zupełnie nieadekwatnie. No właśnie, alarm. Bestia stoi przy blacie uśmiechając się mądrze. Ciekawe o co mu chodzi. Do salonu w końcu wchodzą Cyborg i zaspana Gwiazdka w nietypowym stroju. Jak zwykle ma na sobie krótką, fioletową bluzeczkę (idealnie podkreślającą jej opaleniznę!), na nadgarstku jedna srebrna branzoleta. Drugi jest goły. Oprócz tego Star nosi białe spodnie od piżamy w różyczki i różowe kapcie-króliki. Wygląda słodko.
- Kto atakuje miasto? – pyta dość logicznie Victor.
- Nikt – odpowiada spokojnie Bestia – ale znalazłem coś ważnego!
- Mam nadzieję, że buszując po nocy w necie nie natknąłeś na jakąś fabrykę tofu i stwierdziłeś, że to jest ważne – mruczy cicho Cyborg, ale na tyle cicho, żeby Zielony go usłyszał. Zapowiada się na kłótnię, a ja – jako w końcu lider – muszę jej zapobiec.
- Cicho – unoszę rękę – co takiego znalazłeś, Bestio?
- To – unosi triumfalnie katkę papieru – Szedłem do kuchni się czegoś napić, podszedłem do lodówki. Panował wtedy lekki półmrok, więc widziałem dużo i wtedy zauważyłem tą kartkę, przypiętą moim magnesem z domu. Pomyślałem, że to nic ważnego, może jakiś śmieć, może jakiś przepis Gwiazdki...
- Do rzeczy – denerwuje się Kid Flash – co tam jest napisane?
- Chcecie wiedzieć, gdzie jest wasza przyjaciółka? Przyjedźcie pod adres poniżej i ją zabierzcie – czyta BB, a my wymieniamy między sobą spojrzenia – a tu jest jakaś droga o trudnej nazwie, numer 66...
- Daj mi to – podchodzę do niego i odbieram kartkę., w rękawiczkach. Może uda się odczytać jeszcze odciski palców. Wiadomość jest napisana zupełnie innym charakterem pisma niż adres – to drugie jest chaotyczne, nabargrane na odwal się, a od pierwszego bije chłód i perfekcjonizm. Wow, rozmyślam o uczuciach bijących od liter. Chyba na serio brakuje mi snu. Musimy się tam zjawić, musimy. To samo mówię na głos.
- A może to pułapka? Rav wcale tam nie ma, a my zostaniemy w czymś zamknięci i zrobią nam pranie mózgów albo lepiej, od razu zabiją – Vic podchodzi sceptycznie – A poza tym w jaki sposób się włamali?! Nie było przecież alarmu!!!
- Pamiętacie, gdy przetrzymywaliśmy tutaj tą... dziewczynę o różowych włosach. Ktoś ją uratował, ktoś musiał wytworzyć tą czarną mgłę. A skoro mógł ją wydobyć, dlaczego sam nie użyłby tej samej metody? – rzekł KF, siedzący na sofie i marszczący brwi.
- Czyli do tego mają kogoś tak silnego! Pójście tam nie jest najmądrzejsze! – Victor znowu próbuje rządzić, a mnie zaczyna to już denerwować.
- Gdyby z nimi współpracował, już dawno weszliby do naszej wieży i złapali nas we śnie, spokojnych, nieskorych do walki albo dosypali nam coś do wody – kręcę głową – nie, ten ktoś jest związany z czarodziejką, ale nie z tym dla kogo ona pracuje. Z Deathstrokiem. Moim zdaniem powinniśmy zaatakować tamto miejsce, już jutro. Dla dobra Raven.
- Nie zgadzam się, to zbyt niebezpieczne – twierdzi Cy, a później oboje zwracamy głowy do reszty, od ich głosów będzie zależało jak potoczy się misja.
- Zgadzam się z Robinem – odzywa się Gwiazdeczka, już całkiem trzeźwa – To jedyna szansa na odzyskanie Rav, nasz jedyny trop.
- Ja zgadzam się z Cyborgiem. Po prostu nie wierzę, że ktoś bezinteresownie wszedł do naszego domu i podrzucił prawdziwy adres nie biorąc nic w zamian – mówi spokojnie Bestia, choć mniej pewnie niż wcześniej Victor. Teraz wzrok wszystkich zebranych pada na Kida, nadal rozłożonego na kanapie.
- Moim zdaniem... powinniśmy uważać, ale nie przesadzjmy. Dzisiaj rano, albo po południu przebiegnę się ogarnąć teren, poza tym musimy się wyspać. Zaatakujmy jutro, po osiemnastej, kiedy zostaje tam tylko straż a nie pracownicy – mówi poważnie, całkiem poważnie jak na niego, stawiając akcent na słowo ‘pracownicy’ – ze względu na bezpieczeństwo. Tak, atakujemy jutro.
Posyłam Cyborgowi zwycięskie spojrzenie, po czym ziewam demonstracyjnie po raz drugi tej nocy.
- No to załatwione, możemy iść się wyspać – mówię.
- A co do spania, Dick – cedzi słowa BB – podobno miałeś spać, a nadal jesteś w ubraniach roboczych!
- No... – wysilam mózg w poszukiwaniu jakiejś wymówki noszenia kostiumu, ale nic nie znajduję, oprócz czerwonego napisu SYSTEM ERROR – zawsze śpię w kostiumie, żeby być gotowym na misję!
Patrzą na mnie jakoś dziwnie, a ja odwracam się w stronę drzwi, mówię dobranoc i idę do sypialni. W ostatnim momencie przypominam sobie o moim ‘dziele’ – stroju przestępcy, który dzisiaj uszyłem i leży teraz sobie spokojnie w pokoju z dowodami, na samym wierzchu, jakby gotowy do odkrycia. Biegnę go schować jak najgłębiej.
Narrator
Dick już nie widział, jak płomiennoruda dziewczyna zatrzymuje się pod drzwiami jego sypialni, w nadziei, że on spokojnie śpi, albo – co lepsze gdy ją zobaczy, to przytuli i pocieszy, że wszystko będzie dobrze. Powie o tym, iż Rav się znajdzie, nic jej nie jest i to tylko po to, aby pocieszyć ją, pocieszyć Gwiazdkę, choć sam w to wierzyć nie będzie. Ale gdy kosmitka uchyla drzwi, widzi tylko zasłane łóżko, sterylne jak cały pokój, bez śladu czegokolwiek, zdjęć czy pamiątek. Wzdycha, zamyka metalowe drzwi. Metalowe i twarde jak jego serce. Co z tego, że ją kocha, skoro nie potrafi się nią zająć, dać ciepła, którego tak bardzo jej potrzeba? Najważniejsza jest dla niego praca i tajemnice, które kocha bardziej niż kiedykolwiek zdoła pokochać nią.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuuuper! Cała notka extra, I to jak szybko dodana. :D Zwłaszcza podoba mi się historia z tworzącą się "przepaścią" pomiędzy Robinem i Batmanem. Już sama ta sytuacja coraz bardziej przybliża lidera Tytanów do Deathstroke'a (szczerze mówiąc mam nadzieję, że historia potoczy się właśnie w tym kierunku, no ale to Twój blog, więc nie zwracaj uwagi na to piszę ;). Ja tylko tak sobie fantazjuję). ;) Czekam z niecierpliwością na kolejną część. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorki, nie wiem jak to się stało, chyba wina tableta . Trzy razy wrzuciło mi ten sam komentarz.
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńMartwię się o Raven.. Niech ją wreszcie uwolnią!
Co do Batmana (aaaaaaaaaw *.*) Nie, wcale się w nim nie podkochuje hahaaha xDDDD
Najbardziej spodobała mi się końcówka rozdziału o uczuciach Robina.
Czekam na nexta i pozdrawiam!
Śliczna końcówka, w ogóle podoba mi się opis uczuć Robstar, jesteś wielka, że mimo iż nie lubisz tego paringu to opisałaś go świetnie. I mimo że prawie cały rozdział był pisany oczami Robina, podobał mi się.
OdpowiedzUsuńWcale nie miałam ochoty rzucić komputerem o podłogę pisząc ten rozdział :3 W ogóle.
UsuńBatman, Batman, Batman!!! *.* Co za pojeb, no XD Nie pomoże, no co za... T.T
OdpowiedzUsuńMoge mieć życzenie? Takie jedno, od serca? Baaardzoo bym chciała poczytać o Robinku w roli ucznia Slade'a. Zrobisz to dla mnie? Proszę...! ;-;
Myśli Star o Robinie słodkie <3 Żygam tęczom normalnie. XD Nie, żadnego RobStar prosze! Kolejna, co mi chce psychike zepsuć ;-;
Jezu, ty to jak coś napiszesz... Żyć nie moge, muszę wiedzieć co dalej! Muszę!
http://susan-teentitans.blog.pl/