sobota, 30 stycznia 2016

Epilog

 Red X
Miałem szczerą ochotę się upić, rzucić wszystko i iść do baru. Ale nie mogłem tego zrobić jak wolny człowiek w wolnym kraju, bo ktoś z moich byłych pracodawców mógł się o mnie upomnieć. Dlatego zawsze byłem trzeźwy, żeby być profesjonalny. (Wiem, wiem jak bardzo Was to obchodzi, los takiego marnego zawodowego mordercy jak ja. Wolelibyście czytać sobie o Robinku, ale sorry, taki mamy klimat opowiadania.)
Wróciłem do jednego z moich mieszkań, rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor. Wszystko było zwalone, cholernie zwalone. Bawiłem się nożem. Ameryka przegrywała w nożną. Chyba przysnąłem, bo obraz mi się zamazał. A potem ktoś mnie szturchnął. Wstałem jak oparzony, odruchowo chwytając leżący obok nóż. Stanąłem twarzą w twarz z bardzo wysokim i bardzo chudym chłopakiem o zmierzwionych, czarnych włosach i przekrwionych, szkarłatnych oczach, ubranego w czarną pelerynę. Dość dziwny widok, a mieszkanie było zamknięte na klucz...
- Jestem przyjacielem Jinx - stwierdził lakonicznie, jakby to wszystko wyjaśniało. Rozluźniłem się, ale nie opuściłem ręki z nożem.
- Po co tu przyszedłeś?! - warknąłem, kątem oka spoglądając na włączony telewizor. Mecz trwał, czyli nie mogłem spać zbyt długo.
- Pomóc ci.
- Po co?
Milczał.
- Dobra, tylko mów szybko o co chodzi. Nie mam całego dnia na słuchanie.
Miałem cały dzień.
- Byłem w wieży Tytanów, nie pytaj w jaki sposób. Jest tam coś, co mogłoby ci się przydać.
- Konkrety?
Milczał.
- Gościu, myślisz, że włamię się do jednego z najbardziej strzeżonych miejsc w kraju, żeby ukraść coś, czego nie znam i nigdy nie widziałem na oczy?!
- Tak.
- Niby dlaczego?! - miałem ochotę wydrapać mu jego spokojne oczy.
- Spójrz na swoją dłoń.
Spojrzałem. Powoli rozrastała się na niej blizna, jakby ktoś przeciął ją nożem. Symbol X. Krwawiła tylko delikatnie, nieznacznie. Uniosłem wzrok na chłopaka, ale jego już tam nie było. Rozmył się w powietrzu. Ameryka wygrywała.

Raven
Wchodzę do jakże znanego salonu, otoczona jakże znanymi przedmiotami. Pachnie domem. Wszyscy zajmują się codziennymi czynnościami, czyli Cyborg razem z Robinem robią śniadanie, a reszta ogląda powtórkę wczorajszego meczu. Jest cudownie. Siadam na krześle przy stole, Robin z uśmiechem podaje mi herbatę ziołową w czarnym kubku. Nie odwzajemniam uśmiechu - aż tak szczęśliwa nie jestem. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy milczą, ale nie zamierzam się tym przejmować, szczególnie w taki dzień. Głowa przestała mnie boleć dawno temu, zregenerowała się. Wszystko dzieje się tak szybko, za szybko. Całe nasze życie to jeden wielki pośpiech, chaos i nieład. Chyba właśnie to wybrałam stając się bohaterką.
Ciszę przerywa alarm. Znów musimy walczyć.

****
Zasnęłam. Tak, była piękna i spokojna noc, a wokół mnie tylko znajome, mroczne ściany pokoju. Przez ostatnie dni nie zajmowałam się niczym konkretnym, jedynie odpoczywałam.
Z moją głową już niemal wszystko w porządku, na pewno nie bez pomocy ukochanego tatusia. A moce po tym mętliku, który stworzyli mi w głowie? Nie kontroluję ich tak dobrze jak wcześniej, lecz powoli wróciły.
Zasnęłam, ale obudziło mnie dziwnie znajome zakłócanie krążenia energii. Od razu zerwałam się z łóżka. Iks tu był. Nie wiedziałam w jaki sposób, ale wiedziałam, że był. Po co?! Zabić mnie?! Zabić Robina?! Zabić kogokolwiek?... Tuż po moich przeczuciach włączył się alarm, a w komunikatorze zabrzmiał głos Cyborga:
- Intruz jest w sali dowodów.
Wybiegłam z pokoju, nie chciałam się teleportować, żeby nie być tam pierwszą. Najchętniej w ogóle nie oglądałabym Iksa. Zobaczyłam rude włosy znikające w drzwiach pomieszczenia z dowodami i odetchnęłam. A potem sama weszłam do sali. Stałam obok Gwiazdki, a nasze miny wyglądały chyba bardzo podobnie. Wszystko było porozrzucane, jakby ktoś czegoś szukał, ale nikogo nie było. Jednak wciąż czułam zakłócenie energii, więc Iks nie uciekł z wieży. W tym momencie dobiegli do nas chłopcy z wyjątkiem Kid Flasha, który pomagał ostatnio swojemu mentorowi. Bestia głośno wciągnął powietrze, Robin mruknął coś niewyraźnie otwierając szeroko oczy, a Cyborg coś majstrował przy ręce. Po chwili na jego twarz wyszedł wyraz bezbrzeżnego zdumienia.
- Jest w twoim pokoju, Rav.
Czyli to ja byłam celem?... Zostawiłam ich, teleportowałam się do pokoju. Stał tam sobie Iks, a w ręce spokojnie trzymał reklamówkę [z Biedronki XD - nie, to autorce odwala] z Tesco.
- Cześć, Rae. Nie złość się, chcę Ci tylko pomóc.
- Oczywiście zawodowi mordercy włamują się do czyichś domów, żeby pomóc - prychnęłam.
- Tylko zapytaj Robina po co do cholery szył sobie przepiękny kostium złoczyńcy. Do zobaczenia.
Miałam zamiar się na niego rzucić, ale on po prostu rozmył się w powietrzu. Zaklęłam pod nosem. W tym momencie drzwi się otworzyły i wpadła przez nie reszta.
***
- Musimy pogadać - przyszłam do Robina raptem godzinę później. Nie spał, sprawdzał monitoring.
- O czym? O tym, że wypuściłaś swojego największego wroga bez choćby ataku?
- Nie - uwagę olałam, Dick był pewnie po prostu zmęczony - Po co uszyłeś sobie kostium złoczyńcy?
Łudziłam się, że to Iks mnie okłamał, a lider teraz parsknie śmiechem i zapyta się skąd wytrzasnęłam tak dobry żart. Ale on milczał, zasępił się i spoglądał w swoje buty.
- Miałem wtedy poturbowany nos przez tę gothkę, Jinx czy jak jej tam. Ale natchnęła mnie, żeby stworzyć postać, która mogłaby zbliżyć się do przestępców bardziej niż ja jako ja mógłbym kiedykolwiek. Poza tym widziałem w tym szansę na uratowanie Cię. Uszyłem kostium Red X-a, wymyśliłem gadżety. I stworzyłem pas. Pas napędzany Xenotium...
Wzięłam głeboki oddech.
-... nie było już odwrotu, nie mogłem tego wszystkiego zniszczyć, więc schowałem go jak najgłębiej mogłem. Ot, cała historia mojego przedsięwzięcia.
- Ile nad tym pracowałeś?
- Mam być szczery? Jeszcze dwa dni temu coś przy nim majstrowałem, aż stał się idealny.
Chyba zrozumiał swój błąd, bo jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej.
- A teraz Iks go ukradł. Te nazwy... Red X, który narodził się w Twojej głowie i orginalny Iks... to wszystko nie jest tylko przypadek.
~~~
W sumie jest to pisane na szybko, bardzo na szybko, więc nie bijcie!
/Caxi

3 komentarze:

  1. Wowowowow! Jak szybko. Jeszcze niedawno pisałaś, że musisz dokończyć ten rozdział, a teraz on już tu jest. Najlepsze spotkanie X z Rae, no i oczywiście reklamówka z Biedronki ( ach, przepraszam, ona była z Tesco ) 😂. Ach... a więc Robin nie jest idealny 😞 xd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Włamanie do wieży MT, to nie brzmi za dobrze. Kto by przypuszczał, że drużyna superbohaterów ma tak słabe systemy alarmowe.
    Troszeczkę szkoda, że nie będzie występu Robina w stroju Red X'a, ale tak historia jest przynajmniej oryginalna.
    Ciekawe dlaczego to była reklamówka z Tesco? Może mieli jakieś specjalne promocje dla zawodowych zabójców i Red X wpadł do wieży wracając z zakupów.;)
    Co do ankiety numer trzy to brakuje mi opcji-
    "Czytam bloga, ponieważ:
    1.Jest genialny.
    2.Nie mogę się doczekać występu Robina w roli praktykanta Slade'a" (obie opcje w jednym podpunkcie)
    To by było na tyle.:)
    P.S. Mam nadzieję, że uda mi się wreszcie dodać ten komentarz. Od soboty próbowałam już kilkanaście razy i się nie wyświetlał. Dziwne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Reklamówka z biedry zawsze spoko XD

    OdpowiedzUsuń