środa, 9 marca 2016

Prolog

Udało mi się coś sklecić :) nie no, po prostu mam teraz tyle wątków na głowie, że nie wiem czy sprostam... A, i nie zawiedźcie się, że nie ma tu Robinka, bo on nie jest głównym bohaterem, tylko motorem akcji. W sensie, że wszystko kręci się wokół niego (powiedzmy - niemal wszystko...). Jakby co, pierwsza część jest baardzo ważna, a druga to jedynie moje cudne marzenia...
Jeszcze jedna rzecz, pod tym postem ma być 5 osób komentujących (without me)!
Miłej lektury /Caxi
~~~
Dom miał swój urok. Beżowe ściany, czarny, spadzisty dach, zadbany minimalistyczny ogród i wysoki żywopłot odgradzający posesję od reszty świata. Znajdował się na przedmieściach Jump City w spokojnej dzielnicy. Mimo tych cech stojąca przed drzwiami Zatanna Zataro musiała zapalić przed przekroczeniem progu. Drżącymi rękoma wyjęła elektronika ze skórzanej torebki, po czym zaciągnęła się z lubością. Przejrzała się w kieszonkowym lusterku, przyczesała czarne włosy i posmarowała usta grubą warstwą krwistoczerwonej szminki. Po raz kolejny upewniła się, że biała koszula dobrze leży, westchnęła i dopiero zadzwoniła. Drzwi przed nią otworzyły się niemal natychmiast. Stał w nich wysoki mężczyzna o siwych włosach i przepasce na oku.
- Myślałem, że pójdziesz jeszcze do fryzjerki zanim zdecydujesz się wejść - powiedział lodowato spokojnym głosem.
- I tak byś zaczekał - prychnęła z kokieteryjną niedbałością odgarniając włosy. Nie było już w niej nic z bojaźliwej dziewczynki palącej dla uspokojenia drżących rąk. Pewnym krokiem weszła do środka, przez niewielki, a ciemny korytarz, dostała się do salonu. Pomieszczenie miało brzoskwiniowe ściany, jedna z nich była szklana i wychodziła na ogród. Pokój przecinał korytarz. Na środku stała kanapa i dwa fotele z jasnobrązowej skóry, zwrócone w stronę ogrodu. Pomiędzy nimi znajdował się stolik ze szklanym blatem, na którym leżały dwa kieliszki napełnione ciemnoczerwoną cieczą, Zatanna skocznym krokiem młodego koźlęcia (XD) podeszła do jednego z foteli i zgrabnie na nim usiadła. Mężczyzna podążył za nią. Stanął przed szybą i splótł ręce za plecami. Zatanna wzięła do ręki kieliszek i zaczęła sączyć płyn. Mężczyzna milczał.
- Pewnie zastanawiasz się, po co Cię tu wezwałem - odezwał się po chwili. Skinęła łagodnie głową, aby skłonić go do kontynuacji - Słyszałaś o zaginięciu Bumble Bee oraz Miss Martian, popularnie zwanej Marsjanką?
- Moi znajomi z Ligi dmą na alarm - prychnęła nawijając kosmyk włosów na palec - Ty za tym stoisz?
- Są mi potrzebne. Ale nie tylko one. Żeby Batman poczuł się całkowicie bezradny, żeby wezwał do pomocy Robina, potrzebuję jeszcze jednej ofiary - skierował intensywny wzrok jasnego oka na Zatannę.
- Za ile?
- Mam informacje. Dużo informacji.
Milczeli dłuższą chwilę.
- Po co Batman ma wezwać Robina? Chyba chcesz mieć go tylko dla siebie...
- Nie mieszaj się, dziecinko. Wykonaj tylko swoje zadanie, a wszystko będzie w porządku.
***
Stałem tam, a pode mną rozciągał się tłum w czarnych strojach, stał cały na baczność. Matka znajdowała się za mną, przede mną był dziadek. Wygłaszał przemowę o nowym świecie. Świecie, który Liga stworzy pod moim dowództwem. Rozglądałem się po całej rezydencji, jakby wyszukując śladu grupy zamachowców lub...
Stała tam. Zakapturzona postać w granatowej pelerynie. Stała na końcu jednego z dwuspadzistych dachów. A jej peleryna powiewała na niewyczuwalnym wietrze. Wskoczyłem na barierkę balkonu, przeskoczyłem na dach, a potem na mury. I znów na dach. Doszły mnie głosy z dołu, jakieś krzyki i zamieszanie w tłumie. Nie zwracałem na nie uwagi. Dotarłem do postaci, zahamowałem. Tym razem nie zniknęła ani nie uciekła. Dzieliło mnie parę kroków od ujawnienia tej, która nachodzi mnie w snach. Za mną znalazła się matka, wrzeszcząc i nawołując do siebie. Postać wyciągnęła w moją stronę bladą rękę. Ująłem ją szybko, gwałtownie. Od matki oddzieliła nas półprzezroczysta, lśniąca powierzchnia. A potem poczułem jak spadam, wokoło nastała czerń. Straciłem postać z oczu.
Uderzyłem w ziemię, na trawę, która nie zamortyzowała upadku. Wykrzywiłem się i podniosłem. Pierwsze co zauważyłem, to róże. Otaczały mnie krzaki z kwiatami o delikatnej, białej istocie, pachnące tak mocno, że aż odurzająco. Na niewielkiej polance stałem ja, a na przeciw postać. Była mojego wzrostu. Trzymałem niską gardę, ale właściwie nie wiedziałem czy mam atakować, bronić się, a może czekać? Tylko na co? Zapach róż narkotyzował, zwodził zmysły. Nagle postać powolnym ruchem zdjęła pelerynę, która wolno opadła za nią. Stała przede mną szczupła dziewczyna w długiej, zwiewnej sukience o czarnym kolorze, jakże kontrastującym z jej jasną cerą. Miała smutek w dużych, ametystowych oczach. Pachniała różami i bzem. Niewiele myśląc podszedłem do jednego z krzaków i zerwałem kwiat, raniąc przy tym palce ostrymi kolcami. Podszedłem blisko do dziewczyny, lecz ona nawet nie drgnęła. Jej usta wolno się poruszały, jednak nic nie słyszałem. Pachniała różami i bzem. Teraz dopiero zauważyłem między jej oczami niewielki kamień szlachetny o kolorze czerwonego wina. Miała smutne oczy. Pachniała różami i bzem. Delikatnie włożyłem jej kwiat we włosy. Nagle zabarwił się na czerwono, niczym zanurzony w krwi. A potem zwiędnął, zczerniał i rozsypał się w proch.
- Dla mnie jest już za późno - wyszeptała smutnym tonem - Ale ty możesz jeszcze zmienić swoje przeznaczenie.
Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Chciałem ją pocieszyć. Chciałem, żeby te smutne oczy się uśmiechnęły. Dotknąłem opuszkami palców jej dłoni. A potem odskoczyłem jak oparzony. Palce piekły niby polane kwasem. Upadłem na kolana, zgiąłem się z bólu. Palce piekły.
- Dla mnie jest już za pózno - wyszeptała łagodnie jak małemu dziecku, któremu wszystko trzeba tłumaczyć. A potem wszystko się rozpłynęło.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie sie zapowiada... czekam na następną część :) Coś czuje, że Robinek będzie miał kłopoty...

    OdpowiedzUsuń
  2. *całkowicie ignoruje pierwszą część*
    Daaamiii! I Ravii!! Wyczuwam wątek miłosny z tymi osobnikami w roli głównej :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część wyszła Ci naprawdę ciekawie. Wkracza temat Ligi no i Marsjanka porwana...może już się nie znajdzie ( pomarzyć zawsze można ). Co do drugiej części, to chyba muszę przeczytać ją jeszcze raz, ponieważ nie mogę się w niej połapać ( tak się kończy codzienne kładzenie się spać przed trzecią w nocy, rozum wysiada ).
    Jest jeszcze kwestia wątku miłosnego z udziałem Damiana i Raven. Dla mnie to brzmi strasznie, ale dopóki będzie Robin to jakoś przeboleję tę sytuację. Chyba...
    Ogólnie to sorki, że tak dzisiaj na wszystko narzekam, ale cóż, każdy kiedyś musi.
    Mam do Ciebie jedno pytanie. Zazwyczaj piszesz opowiadanie oczami, któregoś z Tytanów, Red X'a lub Jinx. Planujesz może kiedyś napisać coś z perspektywy Slade'a?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się. Ogólnie postacie, z ktorych punktu miałam pisać to: Robin, Raven, Jinx, Red X, Jason, Kid Flash, Damian, Terra i właśnie waham się nad Slade'm już od długiego czasu. Jakby się spodobało, to mogłabym spróbować.

      Usuń
  4. Damian i Raven 😍💖💟!!! Pięknie przedstawiona scenka. Naprawdę wprowadziłaś tu ten paring! No a Zatanna spiskuje ze Slade'm? Jak widzę zrobiłaś z niej coś w stylu niegrzecznej dziewczynki. Podoba mi się 😁. Nie mam nic do Marsjanki, więc może zostać

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz piąty kom, tak z serca :*
    Drugą część, rzecz jasna, już widziałam, ale dopiero teraz te białe róże bardzo skojarzyły mi się ze Snowem z Igrzysk. Baaardzo.
    A pierwsza część mi się podoba jeszcze bardziej...sama nie wiem czemu. Świetnie Ci się udały opisy. I Zatanna *.*

    OdpowiedzUsuń