czwartek, 9 kwietnia 2015

4. Przesłuchania i inne mało ważne sprawy.

No dobra, jednak nie cały rozdział oczami Rae. Ale długa część ;)
*Raven*
Robin wyszedł wreszcie z pokoju przesłuchań. Ponury bardziej niż zwykle.
- Nie chcą mówić - mruknął do mnie i reszty. 
- Może ja pomogę?! - zapytała się Gwiazdka swoim słodszym od landrynek głosem.
- To chyba nic nie da - zmierzwił włosy. Jeśli Robin niszczy fryzurę, to już wiemy, że jest naprawdę źle. W tym momencie do korytarza wbiegł Kid Flash. Zahamował prawie wpadając w Bestię, zasalutował i rzekł:
- Nigdzie jej nie ma.
Czyli, że mamy problem. Dziewczyna była najsilniejsza z tej trójki, to oczywiste. Może sprowadzić posiłki. Zerknęłam na resztę znad stron książki. Oprócz Robina jakoś nie byli przejęci tą informacją. Gwiazdka bawiła się kosmykiem włosów, Cyborg swoją ręką. Bestia wyglądał jakby chciał jak najszybciej iść oglądać telewizję, a Kid Flash myślał o czymś gapiąc się w sufit. Szybki, który pomógł nam odprowadzić więźniów, stał z pustym spojrzeniem.
- Trzeba będzie oddać ich policji - stwierdził po chwili beznamiętnie. Robin spojrzał na niego spode łba.
- Dopiero kiedy ich przesłuchamy porządnie - westchnął - a na razie możecie odpocząć...
Bestia jak tylko to usłyszał, pognał mówiąc coś o nowym odcinku jego ulubionego programu.
- A ty? - zapytała Gwiazdka patrząc na Robina. Licznik słodyczy w jej głosie - 90 %.
- Ja będę u siebie...
Kiedy Robin mówi, że będzie u siebie, bynajmniej nie oznacza to jego pokoju, tylko pomieszczenie, w którym znajdują się wszystkie dowody. Po chwili odszedł, zostawiając Star z miną zranionego królika. Zamknęłam książkę i poszłam do pokoju. Czas na chwilę medytacji.
Jakoś po godzinie zeszłam zrobić sobie herbatę. Wszyscy nienaturalnie milczeli, siedząc przed telewizorem. Robina nie było.
Z kubkiem parującej herbaty w rękach szłam do pokoju. Kiedy mijałam pokój przesłuchań, naszła mnie ochota przeprowadzenia własnego. Nic nie wiem o pracy detektywa, a jako superbohaterka za długo też nie pracuję. Skoro Robin nic nie wskórał, to co ja mogłabym zrobić?...
Machnęłam na to ręką, skierowałam się w stronę pokoju. Jednak gdy tylko przekroczyłam drzwi, odstawiłam herbatę na komodę i skierowałam się do pomieszczenia przesłuchań. W końcu co mi szkodzi?
Wparowałam do części odgrodzonej lustrem weneckim. Po drugiej stronie siedzieli obaj, nawet nie mówili. Czyżby milczenie panowało w całej wieży?
Zmaterializowałam się tuż przed ich nosami. Byli mocno przykuci do krzeseł. Jeśli nie mają bomby czy czegoś w tym stylu, nie muszę się niczego z ich strony obawiać.
- Kto was wysłał? - zapytałam prosto z mostu, bo to była jedyna rzecz, którą chciałam wiedzieć.
- Myślisz, że Ci powiemy? - niski spojrzał na mnie z pogardą. On chyba inaczej nie umie.
- Myślę, że nie macie wyjścia - przyjrzałam się im. Mieli na sobie jednolicie czarne kostiumy. Jedyną ozdobę stanowiła broszka z wykrzywioną literą 'S'. Na głowie małego widniały debilne okularki.
- Mówiłeś coś o osobie Deathstroke' a - stwierdziłam spokojnie. Wyższy chyba nic nie chciał mówić, bo patrzył się w przestrzeń tępym wzrokiem. Wyglądał, jakby coś brał. Albo po prostu był głodny.
- To on nas nasłał - przyznał z niechęcią niższy.
- A wasza przyjaciółka?
- Jinx?.... - wypowiedział imię, po czym ugryzł się w język. Popatrzyłam na niego z ironią.
- Jesteście świetni w trzymaniu danych w tajemnicy. Chyba wyjazd do Belle Rive będzie dla Was bezpieczniejszy niż wyjście na wolność. Inaczej pewnie obudzicie się z nożem w gardle.
- Ja przecież nic nie mówiłem - wyższy chyba się wybudził z nieświadomości.
- Dlatego posiedzisz tam trochę dłużej. A teraz do rzeczy. Czego chciał od was Deathstroke?
Nie zdążyli odpowiedzieć, bo z dachu zaczął sypać się tynk. Wieżą coś wstrząsnęło. Zadarłam głowę do góry, po czym poczułam jak coś spada mi na głowę. Ostatnią rzeczą, którą widziałam była postać w czerwonym kostiumie migająca mi przed oczami. A później tylko ciemność.

*Red X*
Slade chyba na serio myśli, że może mną swobodnie pomiatać, bo kazał mi uwolnić tych dwóch przygłupów. Kiedy według planu Jinx rozwaliła dach, przedostałem się do chłopaków z kluczem uniwersalnym. Miałem niewiele czasu, ale kombinacje były proste. Tytani to chyba amatorzy. W tym momencie zauważyłem postać w pelerynie, leżącą pośród tynku na podłodze. Raven. Jak ich znam, zdołała coś z nich wyciągnąć. No dobra, nie znam ich, ale nie wyglądają na najrozsądniejszych. Gizmo pierwszego dnia współpracy ze mną stwierdził, że źle wyglądam. Normalnie poderżnąłbym mu gardło, no ale mieliśmy współpracować.
Debile wgramolili się do helikoptera dostarczonego przez Deathstroka. Zauważyłem, że Tytani dobijają się do drzwi, które uprzednio zamknąłem. Jak znam życie, zaraz któreś z nich włamie się na dach. Mało czasu.
W końcu wziąłem bezwładne ciało Raven na ręce i zacząłem wspinać się do helikoptera. Była to dość... niewykonalna praca. Poruszać się szybko po chwiejnej drabince trzymając nieprzytomną dziewczynę. Innym życzę powodzenia!
Nie wiem w jaki sposób dotarłem do środka, gdzie Jinx zmierzyła mnie zdziwionym wzrokiem.
- Po co ją ze sobą wziąłeś? - zapytała.
- Bo twoi koledzy już pewnie wygadali połowę naszych tajemnic jednemu z Tytanów? - odpowiedziałem, po czym zacząłem pokonywać tą samą drogę po drabinie.
- Życzę powodzenia! - krzyknąłem na odchodnym Jinx.

3 komentarze:

  1. No dobra, wedle twych próśb piszę koma...
    1. Jak Robin może sobie popsuć fryzure skoro wystarczą mu dwa potrząśniecia głową by ponownie była...idealna -_- ???
    2. Co to za durne przesłuchanie, a gdzie tortury itp.?!
    3. Tak poza tym nawet przyjemnie sie czytało i naturalnie wyczułam tę 'iskierke' jak Red X trzymał Rae na rękach. W końcu to ty to piszesz Xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iskierkę? On ją zaniósł do helikoptera, aby udzieliła Slade' owi 'prawdziwego' przesłuchania. A poza tym Rae jest kompletną amatorką.

      Usuń
    2. Oj no ale to przecież musiał być.Red.X,.nie?? :*

      Usuń