piątek, 20 marca 2015

3. Nie wszystko jest takie, jakie się wydaje

Mam wenę (to znaczy, że nie chce mi się uczyć i znalazłam chwilę na napisanie :P)
~~~
*Jinx*
- Kim jest Deathstroke? - Robin podszedł do Gizma i podniósł go za kołnierz.
- Chciałbyś to wiedzieć, co? - zaśmiał się. Miałam wrażenie, że Szybki ledwo się powstrzymał od zrobienia facepalm' a.
Trzeba zacząć działać. I to szybko. Inaczej nie dość, że misja się nie powiedzie, to jeszcze Mamut i Gizmo trafią na przesłuchanie. Nagle poczułam, że mój komunikator zaczyna wibrować. Wiadomość brzmiała:
Uciekaj.
Serio? Tylko tyle? Złapałam spojrzenie Szybkieko. Dobra, trzeba wiać, później pomyślę co zrobić z nieogarniętymi chłopakami.
Dobiegłam do klubu, w którym Deathstroke ma wpływy. Nie było sensu dalej uciekać, zresztą nawet gdyby chcieli mnie gonić, już złapaliby mnie. W środku pachniało papierosami. Podeszłam do lady, po czym pokazałam broszkę z symbolem 'S'. Barman skinął głową na swoją współpracowniczkę, a ta zaprowadziła mnie w głąb budynku, do niewielkiego pokoju. Stało tam tylko biurko, dwa fotele i nowoczesny telewizor. Było ciemno.
- Ma pan gościa - stwierdziła kobieta głosem wypranym z uczuć, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła. Postać siedząca przy biurku, zapewne Slade, nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem, tylko błądził wzrokiem po monitorze. Wyświetlał się na nim fragment ulicy, związani Gizmo i Mamut oraz Tytani.
Chrząknęłam, aby przypomnieć swoją obecność. Może i mam tupet, ale mi to wisi.
- Udało Ci się uciec - stwierdził, nie spytał Deathstroke. Teraz byłam już pewna, że to on.
- Przykro mi, że nie wykonaliśmy misji. Następnym razem będzie lepiej.
- Udało Wam wię zrobić więcej niż oczekiwałem. Daliście pole do popisu mojemu drugiemu agentowi.
- Szybki. Jak pan go zmanipulował? - nie kryłam podziwu.
- Nie wszystko jest takie, jakie się wydaje - miałam wrażenie, że uśmiecha się pod nosem. Ale miał maskę. I siedział do mnie tyłem.
- Możesz wracać do akademika. Nie jesteś już do niczego potrzebna.
- A Gizmo i Mamut? - nie byłam zasmucona ich zniknięciem, pytanie wyrwało mi się mimo woli.
- W ciągu tygodnia powinni wrócić.

*Robin*
Różowowłosej nigdzie nie było.
- Co z nią zrobiłeś? - zapytałem Szybkiego.
- Rozwaliła spory kawałek asfaltu, myślałem, że będzie tu - wzruszył ramionami.
- Musimy przeszukać wszystkie ulice... - zacząłem.
- Ja mogę to zrobić! - krzyknął Kid Flash i nie czekając na moją odpowiedź, odbiegł. Westchnąłem. Współpraca z nim jest męcząca.
- My się zajmiemy Wami - powiedziałem do dwóch związanych - Aż wreszcie zaczniecie gadać.
- Nie myśl, że jesteśmy takimi głupcami - mruknął pod nosem ten mniejszy.
- Mam swoje sposoby - wyszczerzyłem się.

~~~ 
No i jakby co, następny rozdział niedługo, cały oczami Raven.

2 komentarze:

  1. Gites, majonez, jest świetne. Dla Robina współpraca z Kidem może być męcząca, chociaż to w TT go! był jako świr-pracocholik. Ale jest niezłe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi tu nie gra, nie wiem co...

    OdpowiedzUsuń