wtorek, 11 sierpnia 2015

9. Od początku do końca

Przykro mi, że dawno nie pisałam, ale brak czasu +brak internetu = brak rozdziału /Caxi

Red X
Nacisk czarnych macek ustaje, otwieram oczy, pilot spada obok mnie na podłogę. Raven jest nieprzytomna, obok niej stoi Jinx, wygląda na zszokowaną. Jej usta drżą, a oczy błądzą po celi.
- Co jej zrobiłaś? - pytam łagodniej niż zwykle, podnoszę pilot z ziemi.
- Ogłuszyłam - czarodziejka odpowiada tym samym zadziornym głosem co zwykle. Próbuje ukryć drżenie rąk, a ja próbuję udawać, że daję się nabrać. Patrzę na nieprzytomną Tytankę. Czarne, długie do ramion włosy, uczesane jakoś dziwnie. Blada cera, oczy zasłonięte rzęsami. Wyraźne, ciemne brwi, po między nimi czerwony kamień szlachetny. Drobna sylwetka. Jednym słowem - nic nadzwyczajnego czy pociągającego w tej dziewczynie nie ma. Jest nawet ładna, ale nie w moim typie. Chociaż - jakby się tak zastanowić, nie posiadam swojego typu dziewczyny. Pewnie miałaby płomiennorude włosy i wielkie, zielone oczy. Figura klepsydry, wysoka, bardzo wysoka... Głupi! Zastanawiasz się nad urodą, gdy spokojnie mógłbyś powrócić do tego za co ci tutaj płacą. Gorzej, że niewiadomo czy ogłuszenie znów zablokowało część mózgu odpowiedzialną za magię. Cholerne nadzwyczajne umiejętności, mamy przez nie same problemy! Jeśli ją obudzimy, a ona po prostu otworzy portal i ucieknie? Kolejna porażka kochanego Iksa. Kolejna. W słuchawce odzywa się głos Deathstroke' a:
- Mam dla Ciebie zadanie. Robina zauważono na autostradzie do Gotham. W komórce masz już program namierzający jego motor. Jedź za nim i zobacz czy będzie kontaktował się z Batmanem. Najlepiej podsłuchaj. Zresztą, wiesz co masz robić.
Wkładam pilota w nadal drżącą rękę Jinx, która chyba nie otrzymała tego samego komunikatu co ja, bo unosi pytająco brew. Wzruszam ramionami, wychodzę z podziemi jednego z bloków - aktualnie kryjówki Slade.

***
Gotham jest ciemne i mroczne tak jak zawsze. Pada ciepły, w końcu letni, deszcz, a niebo zasnuwają chmury. Na ulicy jak zwykle leżą potłuczone butelki po alkoholu - nieodłączny symbol nocnego życia kochanego miasta. Normalnie w wakacje centrum roiłoby się od ludzi - przede wszystkim młodzieży, ale to jest Gotham. Nikt przecież nie wierzy, że akurat jego przybędzie ratować słynny Mroczny Rycerz, któremu już od sześciu lat brakowało werwy. I Robina, poruszającego się akurat w stronę willi Bruce'a Wayne'a. Bardzo dobrze znanej mi willi.

Jinx
Deathstroke oddelegował mnie do domu, ponieważ 'na dziś nie jestem mu już potrzebna'. Pewnie wezwie czarnowłosą do zbadania, czy Raven ma jeszcze swoje moce czy też nie. No właśnie. Moce, Raven. Muszę natychmiast porozmawiać z Kydem! Przyspieszam kroku, otulam się szczelniej granatową chustką. Niezłe mi lato - ciągle zimno i wiatr. Czuję na sobie niemal namacalne podmuchy. W końcu wchodzę do dobrze mi znanego sklepu spożywczego, jak zwykle ciemnego i brudnego, ale ciepłego. Właścicielka siedzi przy kasie i pali papierosa, plotkując przy tym z jakąś kobietą w średnim wieku. Oprócz tego w sklepie jest jeszcze jakiś chłopak, stojący przy półce, do której szybko podchodzę. Biorę dwie paczki laysów cebulowych (zresztą jedynych jakie tam są), jednak ręce wciąż mi się trzęsą. Chipsy lądują na podłodze, na szczęście folia się nie przedarła. Wzdycham, mocno podirytowana własną słabością, ale zanim zdążam się schylić, stojący obok chłopak podaje mi obydwie paczki. Ma ładne, niebieskie oczy i milion piegów, włosy przykrył czapką.
- Dzięki - mówię nieco zaskoczona. Kiwa głową, patrząc mi ciągle prosto w oczy.
- Nie ma za co - odpowiada spokojnie - może w czymś Ci pomóc, wyglądasz nie najlepiej?
Mrużę oczy, zaciskam usta w wąski pasek.
- Znasz mnie może?
Przez jego twarz przechodzi milion emocji, które później układają się w nieskazitelną maskę. Jestem pewna, że skłamie.
- Nie.
Jestem zaskoczona jego odpowiedzią, jednak potrafię grać lepiej. Nawet w tym stanie.
- Skoro mnie nie znasz, to mogę ci darować, ale musisz wiedzieć, że radzę sobie sama. Od początku do końca tego świata - odwracam się gwałtownie, zostawiam oszołomionego chłopaka samemu sobie, płacę za zakupy i wychodzę na czekającą już na mnie wichurę. Nie zwracając uwagi na wiatr, otwieram chipsy i wkładam dużą garść do ust. Dlaczego właściwie je kupiłam? Kiedy się denerwuję, zazwyczaj obgryzam paznokcie, a nie chciałabym zniszczyć manicure, na który wydałam niemal połowę mojego stypendium.
Ostatnie kilka metrów przebiegam, aż wreszcie wpadam do opuszczonego budynku, naszej kryjówki. Wchodzę pod stolik, odginam obluzowaną deskę i wpisuję swój kod. Zjeżdżam razem z podłogą do nowoczesnego, oświetlonego lampami pomieszczenia. Biegnę do pokoju Kyda przez niemal całą szkołę. Nieliczni uczniowie mieszkający jeszcze w akademiku patrzą się na mnie jak na wariatkę (czyli jak zwykle). Wreszcie docieram do metalowych drzwi, pukam w nie, niemal walę. Brak odpowiedzi. On sobie żarty stroi?! Nie ma sensu tu na niego czekać, ale na przeciwko jego pokoju jest sala telewizyjna, nieużywana odkąd w szkole załatwiono wifi. Siadam na niewygodnym fotelu, zajmując strategiczną pozycję - będę widziała kiedy chłopak przyjdzie. Zjadam chipsy w ilościach hurtowych, w końcu z nudów włączam telewizję. Jakiś program o młodych bohaterach - badziewie. Zaraz, zaraz! W tle widzę znajomą Slade'a, czarnowłosą czarodziejkę. Podgłaśniam.
- ... Zatanna Zataro, jedna z młodych herosów broniących sprawiedliwości! Dlaczego zdecydowałaś się na taką pracę?
- Ochraniam niewinnych ludzi, czyż to nie liczy się najbardziej?
- Czy uważasz, że angażowanie większej liczby osób do ratowania świata jest konieczne?
- Owszem, przecież nawet Batman ma swoje lata. Co będzie, gdy skończy się era największych bohaterów, odejdzie Batman, Superman czy też Wonder Women? Wtedy postawią na nas, młodych i równie zdolnych. Jak najbardziej uważam, że każdy kto posiada do tego predyspozycje, powinien być bohaterem. Każdy - lodowate oczy czarodziejki wbiły się z ekranu w moją duszę. Zatanna Zataro. Gra na dwa fronty - podsumowałam z nieukrywanym podziwem. A później robi mi się słabo. Na szczęście słyszę kroki, zrywam się z miejsca, prawie rozsypując chipsy. Kyd idzie korytarzem razem z Ariel. Marchewkoworuda kitka dziewczyny, związana na czubku głowy, podskakując w rytm ich kroków. Staję naprzeciw nich, jak zwykle obydwoje nie odzywają się ani słowem.
- Musimy pogadać - mówię do Kyda - w cztery oczy.
Ładną twarz Ariel wykrzywia grymas, ale dziewczyna jedynie odwraca się i odchodzi szybkim krokiem. Stukot jej czerwonych szpilek słychać jeszcze przez długi czas.
Kyd milczy, patrząc się na mnie wyczekująco szkarłatnymi, przekrwionymi oczami. Są równie beznamiętne co wyraz jego twarzy.
- Nie czułeś dzisiaj żadnych wibracji? - walę prosto z mostu.
Kręci głową. Tego się obawiałam.
- Ta dziewczyna, Raven. Kiedy uwolniła swoje moce... ja nigdy nie czułam tak silnych wibracji... Ona musi jakoś być związana z nami - a później mówię mu o wszystkim łącznie z podwójnym życiem Zatanny. Można mu zarzucić dużo złego, ale słuchać potrafi. Przez chwilę przetrawia to wszystko, po czym wreszcie się odzywa:
- Moim zdaniem powinnaś pomóc Tytanom uwolnić Raven - chcę zaprotestować, jednak ucisza mnie gestem - co jeśli ta cała Zataro odkryje w niej Kult Krwi? Odnajdą nas wszystkich, odnajdą i zabiją, nas i naszych bliskich, wszystko co związane z nami, zrównają z ziemią... tu chodzi o nasze życie, Jinx.
- I co? Mam ją uwolnić i podać im na talerzu, zdradzając przy tym szefa? - prycham, patrząc na niego jak na idiotę.
- Nie, napisz mi tutaj adres kryjówki Deathstroke'a - podaje mi kartkę i długopis. Wyciągnął je chyba z rękawa. Biorę je nadal niechętnie, z wyrzutami sumienia, jednak bazgrzę adres. Prawdziwy adres. Co jak co, ale Kyd jest jedyną osobą, której ufam.
- Dzięki. Resztą sam się zajmę - bierze ode mnie kartkę, nakłada na głowę kaptur ciemnej peleryny - a ty się lepiej prześpij, wyglądasz na zmęczoną.
Nienawidzę gdy ktokolwiek się o mnie troszczy, jednak jak w transie idę do pokoju i w ubraniach układam się na łóżku. Przez chwilę wszystko wiruje wokół mnie: uwolnione moce Raven, zuchwały uśmiech Zatanny Zataro, beznamiętny głos Kyda, czysty błekit oczu chłopaka ze sklepu... po chwili oddaję się w objęcia dobrze znanych koszmarów.

2 komentarze:

  1. Taaak! Nareszcie notka. Trochę się naczekałam, ale warto było. :)
    Cóż mogę jeszcze dodać? Tekst jest super (zresztą jak zwykle). Już nie mogę się doczekać następnej części. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ale musiałam to czytać w jaskini hazardu w otoczeniu wchodzących, wychodzących i robiących różne rzeczy osób i jeszcze grałam w makao więc... Jakoś nie potrafię tego intelogentnie skomentować. Wybacz, ale nie tym razem...

    OdpowiedzUsuń